Zygmunt Gloger, w swoim pierwszym prasowym artykule, pisał o pomniku w Tykocinie...

Pomnik Stefana Czarnieckiego w Tykocinie. (Rysował z natury Gerson).

 POMNIK STEFANA CZARNIECKIEGO W TYKOCINIE

Jan Klemens na Branicach i Ruszczy Branicki, hetman wielki koronny i wojewoda, a później kasztelan krakowski, prawnuk po kądzieli Stefana Czarnieckiego, chcąc uczcić pamięć wielkiego przodka, wystawił mu w Tykocinie, na środku głównego rynku, przed kościołem księży misjonarzy, pomnik tu w drzewory­cie przedstawiony. Pomnik ten, z podstawą około 18 stóp wysoki, otoczony u dołu kratą żelazną, z bardzo trwałego ka­mienia wyciosany, przedstawia bohatera w postawie stojącej, więcej niż naturalnej wielkości, odzianego w kontusz i szubę futrem podbitą. W wyciągniętej prawej ręce trzyma buławę hetmańską, którą za późno mu powierzono, lewą ujął rękojeść karabeli; u nóg porzucony hełm i kolczuga. U wierzchu podstawy z przodu wyrobiony jest herb Czarnieckich Łodzią, z tyłu Gryf, herb wygasłej w roku 1773 na Janie Kle­mensie linii Jaksów Branickich. Na czterech bokach podstawy wyryte są w kamieniu głoskami calowymi, niegdyś złoconymi, napisy w języku łacińskim, które tu w tłumaczeniu podajemy. 

Przodowy napis od wschodu, ze strony kościoła księży misjonarzy:
„Stefanowi na Czarnce Czarnieckiemu, wojewodzie ruskiemu, hetmanowi koronnemu, zwycięzcy wszystkich, jacy byli za jego czasu, nieprzyjaciół Polski, oswobodzicielowi ojczyzny, Klemens na Branicach i Ruszczy Branicki, wojewoda krakowski, hetman wielki koronny, prawnuk jego z córki wystawił. Gdy późna potomność ujrzy to oblicze, te wawrzyny, te trofea, to dzieło tak wzniosłe, cóż wtedy rzeknie? Oto, że pomnik ten postawił bohater słynnemu bohaterowi, wódz wodzowi; rzeknie, iż sławą największą obywa­tela jest zadowolenie króla i ojczyzny. Niech umilkną pochwały prywatne i ustąpią pierwszeństwa następu­jącej: król i ojczyzna wielkiego czczą męża”.

Od północy, ze strony Narwi:

(Wyciąg z przywileju króla Jana Kazimierza, za zgodą stanów królestwa na sejmie walnym Czarnieckiemu [w] roku 1664, 13 czerwca w Warszawie nadanego).
„Wstyd by nam było majestatu naszego, gdybyśmy męstwa i cnoty Stefana Czarnieckiego, wojewody ruskiego, sławionych w całej Europie, świadectwem naszym potomności nie przekazali. Nic bowiem wiel­kiego w boju za czasów naszych bez Czarnieckiego nie zdziałano. Któryż by wiek nie podziwiał umysłu zręcznego w trudnych okolicznościach, w niebezpieczeństwie równie mężnego jak przezornego? Śród ogól­nej niedoli jako jedyne ocalenie dany od Opatrzności Stefan. Zlały się były na kraj straszliwe klęski, skalana wiara, wszędzie gwałty, łupiestwa i spustoszenia. M y sami odstąpieni przez poddanych, najlichsza wszędzie obrona, nikogo co by opór chciał stawić: póki dzielność Czarnieckiego nie zajaśniała nadspodziewanie”.

Od zachodu (strona tylna):

„Pragnęli wszyscy męża, który by Rzeczypospolitą do dawnego powrócił stanu, ożywił nadzieję w roz­paczliwych okolicznościach, uporne wojsko do surowej przyprowadził karności, upadającą królestwa po­wagę podtrzymał: wszystko to Czarniecki z podziwieniem naszym wykonał. Znalazła w nim Rzeczypospo­lita obywatela, który rany ojczyzny leczył własnymi ranami. Wszystkich narodów cnoty wojenne zbiegły się w nim z najwyższą i rzadką zasługą. Nie godziłoby się ujmować temu, co wszystko dał wszystkim: głowie naszej koronę, obywatelom ojczyznę, miastom obywateli, prowincjom miasta, królestwu i Wielkiemu Księ­stwu Litewskiemu prowincje, a obu narodom sławę z największą dla siebie chlubą przywrócił”.

Od południa, ze strony klasztoru oo. Bernardynów:

„Przenosząc zwycięstwa za granice ojczyste, morza i wyspy, wsławił swym imieniem, szczupłymi hufcy potężne wojska pogromił albo rozproszył. Niechaj Bóg długo zachowa potomków jego w szerokiej wnu­ków odrośli i oby z tegoż szczepu szczęśliwego wyrosła wierność względem króla i męstwo przeciw nieprzy­jacielowi. Za którego więc sprawą, gdy Rzeczpospolita, wyparta prawie z ziemi ojczystej, niedawno odzy­skała swą własność, nadajmy mu w dziedzictwo Tykocin jako wieczystą łaski naszej pamiątkę, za jedno­myślnym stanów Rzeczypospolitej zezwoleniem i na zasadzie uchwały sejmowej. Jan Kazimierz król”.

Nie wiadomo z pewnością, w którym roku pomnik ten wzniesiono. Starożytna Polska Balińskiego i Lipińskiego podaje rok 1755, co zdaje się dosyć prawdopodobne; na przytoczonym bowiem napisie Klemens Branicki wymieniony jest jako hetman wielki koronny, a nie ma wzmianki o tym, że był kasztelanem krakowskim. Otóż, ponieważ Branicki pierwszą z tych godności otrzymał w roku 1752, a drugą w 1761, pomnik więc stanąć musiał pomiędzy latami 1752 i 1761.

W nowszych już czasach ktoś, złakomiwszy się na pozłacaną buławę, którą wziął za złotą, utrącił prawą rękę posągu i tę później jakiś Żyd rzeźbiarz z wielkim uszczerbkiem całości niezgrabnie dorobił. Warto, aby mieszkańcy Tykocina pomyśleli o naprawieniu tej szkody w sposób bardziej odpowiedni wymaganiom artystycznym, chroniąc od zagłady tę jedyną po Czarnieckim pamiątkę.

 

„Tygodnik Ilustrowany” 1863, t. VIII, nr 208, s. 363-366.

Komentarze

  1. Ciekawe, czy ta "niezgrabnie dorobiona" ręka jest tą samą, która istnieje do dziś? Rysunek Gersona pokazuje bawiące się u stóp pomnika dzieci i zamyślonego mocno młodzieńca spoglądająca na hetmana, bohatera narodowego. Symbolicznie wyraża ta ilustracja, jaką rangę posiadał pomnik w owych czasach, jak działał na wyobraźnię ówczesnej młodzieży jako symbol patriotyzmu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga