Matka, w największej czci pozostawała zawsze u Polaków
![]() |
| Włodzimierz Tetmajer "Matka". |
Matka, po staropolsku także mać, macierz, niewiasta dzietna, w największej czci pozostawała zawsze u Polaków, co wpłynęło i na pojęcia ich religijne, podnoszące cześć i miłość dla Matki Boskiej do znaczenia kultu narodowego. Sławę dobrej swej matki każdy szlachcic krwią bronił a słowo zniewagi, rzucone na cudzą matkę, niejeden potwarca życiem przypłacił. Pojęcia te odbiły się i w prawodawstwie naszem. Statut Kazimierza Wiel. z r. 1347 stanowi, że matkę czyją ktoby naganił być nierządną i nie odwołałby zaraz, aniby tego dowiódł, 60 grzywien winy podpada, a odwoływając, ma mówić: „Com mówił, kłamałem jako pies” (Vol. leg. I, f. 34). Prawo z r. 1420 dodało, że gdyby się przestępca podobny zapierał, przysięgą odwieść się ma, że tego nie mówił. „Matce ktoby odpowiedział, albo ją ranił, glejtem królewskim zgwałconym karany być ma.” Prawo z r. 1505 postanowiło, że z matki stanu prostego, byle z ojca szlachcica, szlachcic się rodzi. Wiele przysłów odnosi się do matki, np. 1) Co innego matka, co innego macocha. 2) Do ludzi po rozum, do matki po serce. 3) Droga to chatka, gdzie mieszka matka. 4) Drugiej matki nie znajdziesz. 5) Gdy matka bije, skórka tyje. 6) Gdzie u dzieci matka, tam i główka gładka, lub: U swej matki każdy gładki. 7) Głos matki, głos Boga. 8) Jaka mać, taka nać, lub: Jaka matka, taka natka. 9) Pani matka jaka, i córeczka taka. 10) Jakie matki, takie dziatki. 11) Jak ojciec umrze, dziecko półsierota, ale jak matka, to cała sierota. 12) Kto matce nie wycierpi, ten ojcu oczy wyłupi. 13) Kto nie słucha matki, ten pójdzie za kratki. 14) Matka co ma, to dzieciom tka. 15) Matka miła, choćby biła. 16) Za pieniądze matki nie kupisz. 17) Matka pierwej pobije, a potem popieści, a macocha wprzód popieści, a potem pobije. 18) Nie ta matka, co rodzi, ale co wychowa. 19) Od ludzi rozum, od matki koszula. 20) Dziecię za rękę, matkę za serce. Jest stara przypowieść polska, że przy poległym rycerzu usiadły i kowały żałośnie 3 kukułki: jedna u głowy, druga u nóg, trzecia przy sercu. Przy sercu była to kochanka i płakała miesiąc, u nóg żona i płakała rok, u głowy matka i płakała całe życie. Wogóle każdą wiekową niewiastę lud polski przez uszanowanie nazywa „matką.” Po dworach gospodynię folwarczną nazywano „matką czeladną.” Syrenjusz pisze: „Roztropne matki czeladne i gospodynie najlepiej temu zaradzą”. Szlachta nazywała matkę „panią matką”, a od szlachty zwyczaj ten przeszedł do ludu.
Dawniej gdy matka umierała, sieroty dostawały macochę...
Szła sierotka po wsi – opadli ją źli psi,
Nie miał się kto obrać – sieroteczkę ognać,
Obrał ci się, obrał – sam Pan Jezus z nieba,
Sieroteczkę ognał – kawałeczkiem chleba.
Gdzie ty idziesz, dziecko – mała sieroteczko?
Idę stukać, pukać – mojej matki szukać.
W daleki świat zajdziesz – a matki nie znajdziesz.
Idzie sieroteczka – zielonym cmentarzem,
Matka leży w grobie – przed wielkim ołtarzem.
Któż tam puka, stuka – na tym moim grobie?
To ja matuleczko – twoje dzieciąteczko.
Moja matuleczku – weźże mnie do siebie,
Bo mi na tym świecie – bardzo źle bez ciebie.
Cóż tu będziesz jadła – co tu będziesz piła?
Będę piasek jadła – zimną roskę piła.
Idź, moje dzieciątko – do młodej macierze,
Niechże ona tobie – koszulkę wypierze.
Oj jak mi ją pierze – lecą z niej paździerze,
A jak mię obłóczy – po ziemi mię włóczy.
A jak ci mię myje – nakręca mi szyję,
Kiedy włosy czesze – wyrywa mi plesze.
Kiedy je zaplata – izbę mną zamiata.
A jak chleba daje – to najprzód wyłaje.
Swoim dzieciąteczkom – daje na miseczce,
A mnie sieroteczce – ino w skorupeczce.
Swoim dzieciąteczkom – chleba z masłem daje,
A mnie sieroteczce – z popiołem nakraje,
Swoim dzieciąteczkom – pierzynek naściele,
A mnie sieroteczce – barłożku niewiele.
Zesłał-ci Pan Jezus – dwuch aniołów z nieba,
I wzięli sierotę – na rączkach do nieba,
Zesłał-ci Pan Jezus – czarta piekielnego,
Aby wziął macochę – do piekła wiecznego.
I posadzili ją – na żelaznym stolcu.
Dali jej pić smoły – w rozpalonym garncu.
Macocha po piekle – jak się rozejrzała:
„Dla Boga, jak tu źle – płacząc zawołała:
„Żebym się mój Jezu – na świat powróciła,
Jużbym się z sierotką – lepiej obchodziła”.
Nie rychło, nie rychło – już zapadła klamka,
Mogłaś bywać lepszą – kiedyś była matka.
ocalił Zygmunt Gloger, w"Encyklopedii Staropolskiej" .


Komentarze
Prześlij komentarz