Minęło wiele lat i znowu zakwitły bzy...
Zygmunt Gloger
„On i ona”
„Było ich – dwoje... Ona jak głaz nieruchoma, milcząca. On wzrok utkwił w niej jak w bożyszczu, wzrok badawczy i pełen zachwytu. Ona zdawała się tego nie odczuwać. Duch jego biegł w krainę wspomnień, chciał coś odgadnąć z przeszłości, o coś pytał jej. Ona nie odrzekła ani słowa. I byli oboje w głębokim milczeniu. On dumał nad nią, a szereg domysłów przesuwał się w jego wyobraźni. Przez okno widać było gaj, strumień i łąkę kwiecistą, woń bzów i jaśminów napełniała powietrze, a wdzięczne chóry ptasząt nuciły hymn dla Stwórcy. Na niej to nie robiło żadnego wrażenia. On wziął do ręki ołówek i otworzył białą księgę. Patrzył się chwilę na nią, to znów na papier i zaczął kreślić podobiznę. Wzrok jego biegał co chwila między nią, a papierem i błyskał zadowoleniem. Ona nie zwróciła na to uwagi, zimna jak lód, szczęścia jego nie odczuwała. Inaczej też być nie mogło – on bowiem był archeologiem – ona popielnicą!”...
![]() |
Zadumany pan Zygmunt i niespodziewanie taki żarcik. |
![]() |
To ja, popielnica (twarzowa kultury kurhanów zachodniobałtyjskich). |
Komentarze
Prześlij komentarz