Z TYKOCINA „Gazeta Warszawska” 1877. Zygmunt Gloger
Z Tykocina piszą do nas pod dniem 15 sierpnia;
Żniwa rozpoczęte bardzo niepomyślnie w tych stronach, przy deszczach padających z małymi przerwami dwa tygodnie, zbliżają się nareszcie ku końcowi pod blaskiem pożądanej choć niepewnej pogody. Oziminy i koniczyny są piękne, zboża zaś jare* z powodu czerwcowej suszy tylko średnie. Żniwo po folwarkach uskutecznia się tu kosą i sierpem na wymiar, za opłatą od morga nowopolskiego za zżęcie i związanie rs. 1 do rs. 1 k. Rolnicy nasi przekonali się, że żniwo na wymiar przedstawia wielorakie korzyści tak dla właściciela, jak dla najemnika i dziś już nie pojmują, jak można było najmować dawniej do żniwa na dni. Pszenica tegoroczna pojawiła się na targach i płaci się korzec rs. 10 do rs. 10 kop. 50, żyto zaś rs.5 kop. 20 do rs. 5 kop. 50.
Miasteczko nasze po pożarze, który część jego zniszczył przed lat parą, odbudowuje się powoli, ma się rozumieć z drzewa, bo na mur nie stać ubogich mieszkańców, lubo zresztą budulec jest drogi w tych stronach i gdyby dołożyć do niego koszta przez budujących się pogorzelców ponoszone przy dopełnianiu pewnych formalności, niewiele zabrakłoby do postawienia budowli murowanych zamiast drewnianych. Niełatwe jest położenie korespondenta z małego miasteczka, gdyż nie sposób jest wyłącznymi sprawami zaścianku **(aczkolwiek liczącego 6 000 ludności) zajmować dalszych w kraju czytelników.
O handlu naszym nie da się wiele powiedzieć. Jeżeli sądzić będziemy o nim z szyldów, to przedstawia się bardzo smutnie. Na dziesięć kramów i sklepów przeciętnie jeden ma tylko znak, czyli szyld, a na dziesięć szyldów jeden nosi na połowie dźwięki mowy krajowej; niemczyzna i hebrajszczyzna króluje. Z kroniki bieżącej cóż by wam tu donieść z nadnarwiańskiego miasta? Latem nie słyszymy tyle narzekań na drożyznę opału, za to brakuje nam często mięsa wołowego. Założony jednak przez pana Kamińskiego, eks rolnika, sklep z towarami kolonialnymi, pomimo konkurencji z kramarzami, prosperuje pomyślnie.
- Zaścianek - wieś zamieszkana przez drobną szlachtę,
przeważnie własnoręcznie uprawiającą swą ziemię; przenośnie: miejsce
odcięte od głównych ośrodków życia umysłowego i
kulturalnego, prowincjonalne.
- Adolf Kamieński
- był wójtem gminy Kowalewszczyzna, a w późniejszym okresie życia przedstawicielem
tykocińskiego mieszczaństwa.
- Kolonialnymi - tu: od słowa „kolonia” (przysiółek) mała wieś
lub skupisko kilku gospodarstw na skraju wsi.
.bmp)
Komentarze
Prześlij komentarz